Japonia2005
czwartek, lutego 24, 2005
  Kasuga 3 .

Dziewiąta wieczorem. Pakujemy. Rozdzielamy nasze rzeczy. Co leci z nami na Hawaje, co nie. Jedna walizka zostaje w Tokio. Rozdzielamy nasze śmieci. Co jest palne. A co nie. Śnieg pada. Wczoraj pierwszy wiatr wiosenny, który w tym kraju nosi należytą nazwę: Haru ichiban no kase. Dosłownie w kolejności słów: Wiosna numer jeden z wiatrów. Wczoraj spadł piasek z pustyni saudyjskiej. I teraz śnieg.

Po południu pojechałyśmy z Mela na Chi do Kasuga 3. W tym kraju wszystko jest ponumerowane. Wiatry. Ulice. Dzielnice. Kąty świata. Kiedyś wpisano nawet synów z liczbą porządkową do rejestru. Córkom nie dano ani numerku ani imienia.

Omówiłyśmy się na rowerach na rogu Nishi Odori – Tsuchiura Gakuen Dori. I jechałyśmy w kierunku północy. Północy. Północy. Minęłyśmy Kasuga 1 po prawej, Kasuga 2 po lewej stronie. Aż krótko przed rzeką Hasunuma dotarłyśmy do Kasuga Kominkan. Centrum gminny. Sala gimnastyczna. Parterowa. Sensei (nauczycielka) zapytała, dlaczego nie przyniosłam butów. W skarpetach (nosiłam skarpetki robione na drutach), będzie mi za zimno. Twierdziła. Pokręciłam głowę po angielsku. W Berlinie wszyscy ćwiczymy w białych skarpetkach, latem białymi stopami (z wyjątkiem Rhea, która ma złotobrązowe). Tutaj noszą buty. Specjalne buty sportowe. Który przynoszą w torbach. Do sali, do której nie wolno wchodzić ani w butach z ulicy ani w kapciach plastykowych, które gmina każe nam wyjąć z wielkiej skrzynki tuż za drzwiami głównymi i nosić. Specjalne buty sportowe do zdobycia są w specjalnym sklepie obuwniczym w Tsukuba. Na zamówienie. Za 22 tysięcy Yen.

Jest kolorowo. Kobiety noszą różowe spodnie z jedwabiu. Lub ze sztucznego błyszczącego materiału. I do nich czarną koszulkę, lub zieloną, lub żółtą. Jest głośno. Do ćwiczeń do rozgrzewanie leci muzyka chińska ze spikerem chińskim. Prowadząca stara Japonka (matka Sensei) zapowiada pojedyncze ruchy i kroki po japońsku. Nie rozumiem ani słowa. Wszystko dla mnie jest jaskrawe i krzykliwe. Za bardzo uzewnętrznione. Skoncentrowane na gardło. Dokładnie. Liczą. Głosem. Ostrym. I nogami. Tuptającymi. Maszerowanie równym krokiem. I pięści. Ciągle zaciskane. Agresywnie i militarne. Powiem Mela, że tu szybko bym się nauczyła liczby. Mela opowiada, że właśnie na ej sali nauczyła się słów takich jak „przodem“, „tyłem“, „do góry”, „do dołu“, „do tyłu“, „do przodu“. Dla mnie wszystko jest bardzo męczące. Młode Japonki są ambitne. Bez makijażu. Również te starsze. Niektóre ćwiczenia wydają się być gimnastyką akrobatyczną. Dla występu w cyrku chińskim. Nie jestem kobietą węża.. Coraz od nowa przemierzamy przestrzeń, salę gimnastyczną, parterową, z różnymi kolorami różnego odcienia liliowego na ścianach, które od dawna złuszczą się, nigdy więcej nie pomalowane, odkąd dom stoi. Z północy na południe. Z południa na północ. Hierarchia również wśród kobiet jest całkiem jednoznaczna. Sensei ma dwie ulubione utalentowane giętkie kobiety do demonstrowania. One podają rytm. Tempo. Ichi, ni, san… Sensei wstrzyma je, kiedy są za szybkie. Kiedy liczą za szybko. Jak liczą za głośno, Sensei nic nie mówi. Chodzą za szybko. Myślą za szybko. Nie rozumiem ani słowa. Niczego nie czuję. Słyszę szmery, gwary. Chińską muzykę. Japoński uśmiech. Białe zęby. Otwarte twarze. Będzie przerwa na picie. Obowiązkowo. Trzeba pić. Dziesięć kroków. Do przodu. I jesteśmy przy ścianie przeciwnej. Pot spływa mi z czoła i pomiędzy piersi.

Wracamy głośną Nishi Odori. Wiatr jest lodowaty. Rękawiczki leżą w jednej walizce. Czapka pływa w pralce. Uszy są sztywne. Głowa paruje i serce wali. Niepojęta jest cisza na ćwiczeniach Tai Chi w Berlinie. Pod dachem na Akazienstrasse. Pod niebem Pięknej Góry, w dzielnicy Schöneberg. Na rogu Tsuchiura Gakuen Dori Mela kręca w lewo. Do Onozaki. Gdzie mieszka od czterech lat. Umowa męża jej kończy się w maju. Ja jadę dalej prosto do domu Ninomiya. Jestem szczęśliwa. Nic nie przegapiłam. Po raz pierwszy tęsknię za Berlinem. 
Comments: Prześlij komentarz

<< Home

ARCHIVES
01/02/2005 - 01/09/2005 / 01/09/2005 - 01/16/2005 / 01/16/2005 - 01/23/2005 / 01/23/2005 - 01/30/2005 / 01/30/2005 - 02/06/2005 / 02/06/2005 - 02/13/2005 / 02/13/2005 - 02/20/2005 / 02/20/2005 - 02/27/2005 / 02/27/2005 - 03/06/2005 /


Powered by Blogger