Japonia2005
środa, lutego 02, 2005
  W domu 2 .

2.2.2005

Tsukuba. Sześć godzin przed planem. I z opóźnieniem sześćdziesiąt minut. Ostatnie dwa dni upłynęły bez dostępu do internetu. Nara. Nocleg w stuletnim domu drewnianym. Burze lodowe. Do łazienki na bosakach przez ogród (japoński i przepiękny, jak chwali przewodnik). Temperatura w pokoju równa się mniej więcej z temperaturą zewnętrzną. Ściany rzeczywiście z papieru. Do not touch. Już od kilka dni niczego więcej nie chcę wiedzieć z tego kraju. Profesor niezmiennie gada i gada. Poucza i poucza. Kyoto mnie podarował (dalszych sześć godzin po zabytkach, lodowatych świątyniach i bezdusznych ulicach podczas całodobnej śnieżycy) życzliwie. Ponieważ on to wszystko już zna. Zwiedzał 25 lat temu. A ja spokojnie mogę umrzeć bez zwiedzania Kyoto. W międzyczasie najwyżej dobudowali przeszłość. Skarby historyczne. Dla pokoleń następnych. Shinkansen do Tokyo zapadał się w okolicach Ibuki-san w śniegu. Po stronie Pacyfiku nareszcie znowu pokazało się słońce.
- Jesteś niewdzięczna – powie mi profesor.
Padam w milczenie jak Shinkansen w śnieg.

 
Comments: Prześlij komentarz

<< Home

ARCHIVES
01/02/2005 - 01/09/2005 / 01/09/2005 - 01/16/2005 / 01/16/2005 - 01/23/2005 / 01/23/2005 - 01/30/2005 / 01/30/2005 - 02/06/2005 / 02/06/2005 - 02/13/2005 / 02/13/2005 - 02/20/2005 / 02/20/2005 - 02/27/2005 / 02/27/2005 - 03/06/2005 /


Powered by Blogger